To było smutne i okrutne zderzenie z rozpędzonym walcem z Żarczyna. To pierwsza taka konfrontacja z poważnym aspirantem do Serie A. Można było wyraźnie dostrzec, ile jeszcze nam brakuje do czołowych drużyn z B-klasy. Drugie takie doświadczenie nastąpi w meczu z Polonią, która prezentuje zupełnie inny techniczny futbol.
Żarczynianie zaprezentowali pokaz siły i determinacji oraz zgrania zespołowego. Imponowała zwłaszcza gra linii obrony oraz gra skrzydłami. Środek pola, zwłaszcza w drugiej połowie całkowicie zdominowali goście. My mogliśmy tylko przeciwstawić parę szybkich napastników, którzy osamotnieni bardzo często byli zmuszeni do indywidualnej gry. O ile mogło to przynieść powodzenie już na początku meczu, o tyle wraz z biegiem czasu stało się przysłowiową artylerią bez amunicji.
A mogło zacząć się od naszego prowadzenia już pierwszej minucie meczu, ale bramkarz gości w ekwilibrystyczny sposób sparował piłkę na słupek, a dobitkę zablokował obrońca. Później już było tylko gorzej, chociaż pod koniec pierwszej połowy udało się nam na 10 minut całkowicie przejąć inicjatywę.
Po przerwie niestety nastąpił dramat. Pro-Team zdominował wydarzenia na boisku. Niestety nie da się przejść obok obojętnie przy dwóch nieszczęsnych interwencjach naszego bramkarza, które w dwie minuty (53 i 54 min.) całkowicie podłamały zespół. Natychmiast - co prawda - rzuciliśmy się do odrabiania strat, przejmując na kilkanaście minut wszelką inicjatywę na boisku, ale nasze działania raczej przypominały walenie głową w mur. Goście ograniczali się do kontrataków, z których dwa przyniosły im dodatkowy efekt. A mogło być jeszcze gorzej, bo raz nam pomogła poprzeczka, innym razem minimalne spalone, a jeszcze innym ręka przy przyjęciu piłki której na szczęście dopatrzył się sędzia, bo w innym przypadku gol byłby uznany.
O takich meczach zwykło się mówić, że była to lekcja futbolu od lepszych. Zostaliśmy bezlitośnie wypunktowani, tak jak zwykle czynią to bracia Kliczko. Wnioski trzeba wyciągnąć i już dziś zweryfikować cele na ten sezon. Wciąż brakuje nam pełnej determinacji i koncentracji. Każdy mecz, każdy przeciwnik nie podda się i będzie walczył jak tylko potrafi do upadłego, więc i my nie możemy przejść obok meczu. Każde wycofanie nogi, brak wybicia piłki w tempo, odpuszczenie krycia, chociaż to tylko B-klasa, staje się przysłowiową wodą na młyn dla tak dobrze zorganizowanych zespołów jak Pro-Team.
I w tym meczu, chociaż wysoko przegranym, mieliśmy dobre momenty, które warto kopiować w następnych meczach. Ale to już rola i kompetencja trenera, aby dokładnie wskazać dobre i złe zachowania na boisku.
Okazja do podreperowania zasobów punktów i dobrych nastrojów nastąpi już za tydzień w Góralicach, w meczu z absolutnym outsiderem rozgrywek, który jak na razie jest dostarczycielem punktów dlaa wszystkich. Tam już po prostu nie wypada przegrać.
Pozdro od Pro Teamu.. głowy do góry !!!
OdpowiedzUsuń